Batalion liczył około 900 żołnierzy. Poza
ziemiankami mieszkalnymi była kuchnia, sanczast, w tym odrębna ziemianka dla
chorych na wierzb, jak wszędzie
odrębna siedziba oficera politycznego, zwana kapliczkš,
i areszt, czyli gaubtwachta. Nieco oddalona była latryna, składajšca się
z krzyżaków, na których położona była solidna żerd, jej dach tworzyły gałšzki
z jedliny, miała tylko ciany boczne, z tyłu i z przodu cała przestrzeń była otwarta po to, aby była
możliwoć obserwowania.
Pierwszy okres to było
wegetowanie na gołej ziemi, przy ogniskach,
na pograniczu wytrzymałoci, szczególnie gdy temperatura spadła do - 200 C. W ziemiankach
było już o wiele cieplej i znoniej. Miały one blaszanš beczkę służšcš za piec.
Beczka była od wewnštrz wyłożona glinš, aby lepiej utrzymywać ciepło. Na końcu
ziemianki było miejsce przeznaczone dla pisarza, z małym stoliczkiem, z jednym
niewielkim oknem, naturalnym ródłem wiatła. Do wyposażenia pisarza należała
kopciłka banieczka po konserwach, wypełniona ropš, w której tkwił knot.
Prycze były wykonane z okršglaków, na których się spało bez pocieli i
przykrycia. Po ogłoszeniu ciszy nocnej, aby utrudnić ewentualne ucieczki,
obowišzywał rygor rozebrania się do bielizny. Spano najczęciej dwójkami.
Jeden buszłat był posłaniem, drugi służył za kołdrę, pod głowę podkładało się
czapki uszanki .
Plan obozu III batalionu.
Rys. Wiktor Iwanowski ze Szczecina
Plan obozu III batalionu. Rys.
Kazimierz Kozłowski z Torunia
Przez długi czas nie można
było uzyskać szkicu trzeciego batalionu.
W 2001 r. uzyskano dwa
szkice, nieco różnišce się, ale odtworzono je po przeszło 50 latach, czas zrobił
swoje.
Stocki Bolesław
ur. 18.08.1926 r. w Mołodecznie,
zm. 22.11.1999 r. w Gorzowie Wlkp.
Gorzów - 1948 r.
Żołnierz 13 Brygady
Nietoperza, rozbrojony ze znacznš częciš swego oddziału. Internowany w
Miednikach, wywieziony do Kaługi, gdzie poczštkowo dostał przydział do
pulemiotnowo bataliona (karabinów maszynowych), do kompanii rusznic
przeciwpancernych. Nie zdšżył przejć w tym zakresie przeszkolenia, bo po
kryzysie przysięgowym wraz z innymi złożył swojš niesprawnš rusznicę do
pułkowego magazynu broni. Po
wywiezieniu
do lasu trafił do III roboczego batalionu. Pracował przy wyrębie drzew. Do kraju wrócił w styczniu 1946 r. Podjšł pracę w Dyrekcji Lasów Państwowych w Gorzowie Wlkp. Tu złożył egzamin dojrzałoci w Liceum Handlowym, a następnie ukończył studia ekonomiczne w Wyższej Szkole Ekonomicznej w Szczecinie. Dostał nakaz pracy do Technikum Finansowego w Gorzowie Wlkp. jako nauczyciel przedmiotów ekonomicznych. Był dobrym organizatorem i wychowawcš młodzieży. Jego wychowankowie osišgali znaczne sukcesy sportowe w kajakarstwie. Był również jednym z aktywnych działaczy ruchu akowskiego, między innymi inicjatorem i współwykonawcš tablic pamištkowych w kociołach gorzowskich jednej w katedrze, powięconej w lipcu 1984 r. z okazji 40-lecia operacji Ostra Brama, drugiej w kociele pw. NMP Królowej Polski ku czci żołnierzy 13 Brygady Nietoperza.
1944 r.
redniakowo, 1945 r.
Zawiadczenie Centralnego
Państwowego Archiwum Sowieckiej Armii z dnia 7 lipca 1987 r., że Stocki Bolesław
Władysławowicz od 5 sierpnia 1944 r. do 6 stycznia 1946 r. odbywał służbę
w zapasowym pułku strzeleckim jako szeregowiec.
Zawiadczenie Centralnego Państwowego Archiwum
Sowieckiej Armii z dnia 7 lipca 1987 r.,
że Stocki Bolesław Władysławowicz od 5 sierpnia 1944 r. do 6 stycznia
1946 r. odbywał służbę w zapasowym pułku strzeleckim jako szeregowiec.
Kazimierz Kozłowski
ur. 10.02.1928 r. w Mołodecznie,
żołnierz
13 Brygady Nietoperza, ps. Kozioł
Zrobił doktorat. W latach 1984-86 pełnił funkcję Dziekana Wydziału Technologii i Inżynierii Chemicznej
Akademii Techniczno-Rolniczej w Bydgoszczy, bezpartyjny.
Po akcji Ostra Brama i aresztowaniu gen. Wilka
oraz innych oficerów rozpoczęlimy marsz naszej 13 Brygady Nietoperza w
kierunku Puszczy Rudnickiej. Bylimy pod cišgłš obserwacjš lotniczš, a
sowieckie oddziały starały się blokować dojcie do puszczy. Po paru dniach
marszu zostalimy otoczeni przez czołgi i rozbrojeni. Skierowano nas do
obozu w Miednikach. Podczas tego marszu dużo osób próbowało uciekać. Ja też z
Bolkiem Stockim chcielimy uczynić to samo, ale do domu, do Mołodeczna,
było daleko, a tam nasz los byłby niepewny, zmobilizowano by nas do wojska,
skierowano na taki odcinek frontu, gdzie nikt żywy by się nie ostał. Do Miednik
dotarlimy około 20 lipca 1944 r. Było tam już bardzo dużo rozbrojonych
partyzantów. Po paru dniach przyjechał, w polskim mundurze, pułkownik Soroka.
Jego wystšpienie łamanš polszczyznš: W Polsce utworzyłsia nowyj rzšd i kto kce
może pujć w polskuju armju zostało wygwizdane. Następnego dnia pojawiły się
rosyjskie dziewczyny w mundurach z arkuszami Żełajuszczyje postupit w
polskuju armju. Co to za polskie wojsko, gdzie organizujš i rzšdzš Rosjanie,
wrogo ustosunkowani do nas. Mimo to znaleli się ochotnicy do Armii Berlinga.
Wyprowadzono ich poza obóz. Okazało się nazajutrz,
że większoć z nich uciekła, resztę przyprowadzono z powrotem. Warunki
bytowania w Miednikach były okropne, wyżywienie raz dziennie menażka rzadkiej
zupy, dobrze, jeżeli udało się jej dostać. Większoć spała na dworze. Dół
kloaczny cuchnšł niesamowicie, odchody płynęły potokiem. W końcu lipca
wyprowadzono nas do wagonów. Przed wyjciem dokładna rewizja. Rekwirowano noże,
brzytwy, zegarki itp. Pozwolono zabrać menażki i łyżki. Ja nic nie przemyciłem.
Załadowano nas do towarowych wagonów, w moim wagonie było około 70 osób. Na
rodku wagonu w podłodze był otwór ok. 10-
z akcji walk o Wilno. Jeden z rannych Rosjan zaczšł krzyczeć: Dokšd
go wieziecie! On ze mnš przelewał krew. Eskorta, składajšca się głównie
ze skonookich Azjatów, była niewzruszona, nie dopuciła do żadnego
zbliżenia. W Mołodecznie dostalimy po małej puszce konserw rybnych i po
jednym solonym ledziu. Bylimy bardzo głodni, otrzymane racje natychmiast
skonsumowalimy, nie zdajšc sobie sprawy, że wkrótce dręczyć nas będzie
okropne pragnienie, a wody nie dostawalimy. W naszym wagonie jeden z
partyzantów przemycił zegarek, który wymienił z ruskim kolejarzem na dwa wiadra
wody. To nie rozwišzało sprawy pragnienia. Dopiero silna ulewa pozwoliła nam na
zaspokojenie tej dolegliwoci. W nocy na odcinku
Mołodeczno Mińsk w naszym transporcie była próba ucieczki. Pocišg
zatrzymano. Słyszelimy strzały, ale o rezultatach niczego nie dowiedzielimy się. Po przeszło tygodniowej
podróży w nocy usłyszelimy orkiestrę wojskowš. Wagony otworzono i kazano nam
wysiadać. Bylimy w Kałudze. Pod eskortš przyprowadzono nas do koszar
wojskowych, do rodka nas nie wpuszczono, nocowalimy na dworze. Bylimy
głodni, udało mi się przez płot wymienić buty na kawałek chleba. Następnego
dnia grupami brano nas do fryzjera i do łani. Każdy miał wszy.
Nie mielimy żadnych dokumentów. Zaczęto rejestrację. Starsi mówili, aby
niekoniecznie podawać swoje rzeczywiste dane (nazwisko, datę urodzenia), więc
z Bolkiem podalimy 1928, takich młodych było więcej. Utworzono batalion
młodzieżowy (uczebnyj). W skład tego batalionu wchodziły dwie roty:
pulemiotnaja (ckm-ów) i PTR (rusznic przeciwpancernych). Ulokowano nas
w starych koszarach. Po pobudce mielimy kłopoty z owijaczami, które
stale nam spadały. W naszej rocie PTR były dwa plutony po około 36
żołnierzy, w rocie pulemiotnoj były chyba 3 plutony. Niestety, nie
pamiętam, ile batalionów liczył nasz pułk.
Dzień
zaczynał się o godz. 6.oo, następnie do WC, gimnastyka, mycie się wszystko
jak na komendę. niadanie pół wiadra rzadkiej zupy, bochenek chleba na 10 osób. Chleb był jak glina z
ziemniakami, miał ważyć
Przyszła
jesień. Bylimy kilka razy w nocy wysłani do pracy w porcie rzecznym, do
przerzucania węgla, który usypany w duże pryzmy po deszczach samozapalał się.
Po takiej pracy pozwalano nam spać do obiadu. Pułk miał gospodarstwo rolne.
Wysłano nas na wykopki. Norma na osobę to 7 wyoranych pługiem rzędów o długoci
Po wykopkach powrót do Kaługi, łania, po której dano nam stare, łatane
ubrania i stare buciki. Zaczęło się wysyłanie do różnych prac. Nasz pluton oddelegowano
do Szemiakina, około
np. młockarni, przez włożenie zmarzniętej słomy, w wyniku czego przez cały
dzień była ona w naprawie. Praca w sowchozie dobiegła końca. Ponowny
powrót do Kaługi i wyjazd
do lasów pod Moskwš.
Do lasu przyjechalimy jako
resztki naszego pułku w Kałudze. Ziemianki były już całkowicie gotowe. Ja z
Bolkiem Stockim stanowilimy parę, dostalimy piłę i siekierę oraz normę
dziennš
Na
przedwioniu mielimy ładować transport. Na nasz pluton miał przypać najgorszy
rodek zestawu. Nasz sierżant Łamanow wyczekuje, aby dostać końcowe wagony,
które można odczepić i podepchać w pobliże większego zapasu drewna. Kombat
zauważył nasze wyczekiwania i zrugał sierżanta, ale ten nie speszony mówi:
Ostatni wychodzimy, ale pierwsi wracamy. I tak było, raportuje majorowi
Załadowalimy 7 wagonów i parowóz. Póniej w nagrodę załatwił nam lekkš pracę
przy paleniu gałęzi. Było już ciepło, zdjęlimy buszłaty. Łamanow poucza,
jeżeli siedzicie przy ognisku, to wystawiajcie wartownika, aby w czas
uprzedził, kiedy kto nadchodzi, a sam odchodził do miejscowych kobiet. W
czasie tej pracy spadła iskra z ogniska na mój buszłat, bawełna szybko się
pali, a więc mało co udało się uratować. Następnego dnia rano
deszcz ze niegiem, zimno, nie mam
co ubrać. Łamanow daje mi swój buszłat, sam włożył swój szynel
(płaszcz), póniej załatwił z magazynem i dostałem cały buszłat. Za to go
wszyscy cenilimy i poważalimy. Pod koniec kwietnia
otrzymałem z domu paczkę, którš trzeba było odebrać w urzędzie pocztowym w
Korobowie, odległym około
Zygmunt
Mozgiel ur. 15.07.1924 r., Głębokie,
żołnierz 7 Brygady Wilhelma, ps.
Kometa
Został rozbrojony w Puszczy Rudnickiej 14.07.44 r. wraz z częciš
swojej Brygady. Datę tę zapamiętał, bo 15 lipca były jego imieniny i tego dnia
miał odwiedziny matki, od której otrzymał boczek i chleb, a było to koło
Miednik. Po rewizji w Miednikach
pozostawiono mu chlebak z przyborami osobistymi. Wyjazd do Kaługi nastšpił
28.07.44 r., przyjazd do Kaługi 5.08.44 r. Przydzielony został do 3 kompanii, w
nowych koszarach. O
przesłuchaniach naszych chłopców przez służby specjalne nie słyszał. Do pracy w lesie wywieziony został
12.09.44 r., przydzielono go do III batalionu koło redniakowa. Głównš
jego pracš był wyršb lasu.
Mieszkalimy w ziemiankach.
Wyżywienie było bardzo słabe, głównie zupy z kapusty. O ucieczkach naszych
chłopców nie pamiętam. W końcu grudnia 1945 r. przewieziono nas do Kirowa. Tu zostalimy
przemundurowani w angielskie
sorty (UNRRA). W Białej Podlasce wydawano nam zawiadczenia, moje ma nr 1206,
wyd. dnia 14.01.1946 r. Ludnoć Białej Podlaski przyjęła nas bardzo serdecznie.
Z. Mozgiel, Czesław
Babiński i N.N. Zygmunt Mozgiel i Wiktor
Wojciechowski
Wacław Zdanowicz,
Witold Iwanowski i Zygmunt Mozgiel
Zespół muzyczny III
batalionu.
Od lewej w górnym rzędzie:
dr Tadeusz Ginko, Czesław Babiński, oficer sowiecki,
w dolnym rzędzie (leżš):
Zygmunt Mozgiel, dr Jan Mańkowski
Wiktor Iwanowski ur.16.04.1925 r. w Wilnie,
żołnierz 7 Brygady Wilhelma, ps.
Szpak
Po rozbrojeniu internowany w Miednikach od 18 lipca do 28 lipca 1944 r., potem w Kałudze: 5.08-10.09.44. Następnie pracował w lesie, w III roboczym batalionie koło redniakowa, skšd uciekł 15.08.1945 r. Był twórcš drobnych pamištek. Tak opisuje technikę ich wykonania: Te pudełeczka wykonywałem przy pomocy małego, zrobionego przez siebie noża i kawałka pilnika. Fajkę odlałem na ognisku, w pudełku po konserwach. Otwory ukształtowałem wciskajšc do formy odlewu, przygotowanš, mniejszš formę. Po wystygnięciu, żmudnš pracš nadałem zaplanowany kształt.
Bronisław Żukowski, Wiktor
Iwanowski, Stanisław Bieńko Cyganko
Edward Andruszkiewicz ur.
25.05.1920 r., Bejcagoło, woj. nowogródzkie,
żołnierz 2 batalionu 77 pp AK Krysia zwiadowca 6 kompanii, ps. Los
Rozbrojony
ze swoim oddziałem w Puszczy Rudnickiej. Przed wyjazdem z Miednik, w czasie rewizji,
zabierano wszystko, nawet żywnoć. Słyszałem, że kiedy matka jakiego chłopca w
czasie marszu do stacji kolejowej chciała się do niego zbliżyć, konwojent strzelił
do niej. W wagonach było bardzo ciasno, były przeładowane. W czasie drogi
odczuwalimy ogromne pragnienie. Kiedy wypuszczano
nas na krótko do załatwienia się, pilimy brudnš wodę z rojstowych
kałuży. Do Kaługi przybylimy w nocy, przyjęto nas orkiestrš. Wręczono nam tam
starš rosyjskš broń z bagnetami. Dowództwo było rosyjskie i ćwiczono nas po rosyjsku. Pamiętam pokazowy
sšd na placu, gdzie sšdzono naszych kolegów, którzy próbowali uciec i zostali
ujęci. Potem broń nam zabrano. Chodzilimy około
Jan Karyszkowski ur.
03.05.1927 r. w Przemylu
Rodzice rodowici wilnianie. Ojciec, z
zawodu lekarz, podpułkownik, w latach 1927-1930 pracował w Wojskowym Szpitalu w
Przemylu, a następnie od 1930 r. pełnił funkcję st. ordynatora i z-cy
komendanta Wojskowego Szpitala DOWar. - Wilno.
Janek uczęszczał do Gimnazjum im. Króla Zygmunta
Augusta. Był żołnierzem 3 Brygady Szczerbca ps. Szkwał. Po rozbrojeniu
przeszedł : Miedniki Kaługa lasy podmoskiewskie. Okres ten opisał w
obszernym, rzeczowym opracowaniu pt. Z Wilna do Kaługi i dalej na wschód (Kraków
1994 r., 70 stron). Na podkrelenie zasługujš między innymi zamieszczone tu
obiektywne spostrzeżenia o niektórych naszych sowieckich przełożonych*.
Fot. 1948 r. matura Fot.
1951 r. oficer LWP
Po ukończeniu w 1950 r. Oficerskiej Szkoły Artylerii
w Toruniu zostaje zawodowym oficerem. W 1956 r. przechodzi do rezerwy w stopniu
kapitana. W Lublinie kończy Wyższš Szkołę Inżynierskš. Pracuje poczštkowo na
stanowisku gł. mechanika w przedsiębiorstwach melioracyjnych, a następnie
w Zespole Szkół Budowlanych w Lublinie. W 1984 r. przechodzi na emeryturę.